Coraz szybsze tempo życia staje w konflikcie z przewiązywaniem dużej wagi do jakości spożywanych produktów. Z jednej strony osoby, które jadają posiłki out of home chciałyby kupować szybkie jedzenie, stąd popularność fast-foodów, a z drugiej - liczą na to, że zjedzą smacznie i przede wszystkim zdrowo.
Na tym jednak nie kończy się lista ich oczekiwań. Podczas konferencji Festiwal of Speed Cooking, która odbyła się w czerwcu 2007 roku dzięki zaangażowaniu firmy Merrychef, przedstawione zostały szczegóły zmieniających się oczekiwań klientów, jedzących posiłki poza domem – podkreśla Marek Robacha, szef sprzedaży w firmie Primulator, który w owej konferencji uczestniczył. Organizatorzy dysponowali doskonałymi informacjami na temat rynku horeca.
Dane statystyczne dotyczyły nie tylko poszczególnych kontynentów, ale także krajów na całym świecie i z pewnością, poprzez porównanie i analizę, ułatwiły doskonałą orientację w nowych na rynku trendach - dodaje. A do nich zaliczyć należy convenience stores/shops - nowy trend wśród obiektów małopowierzchniowych, które wyrastają jak grzyby po deszczu obok tradycyjnych restauracji.
Gastronomia na poziomie światowym, a ta z polskiego podwórka
O tym, że jedzenie poza domem staje się coraz bardziej popularne nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. Wydatki na jedzenie w sektorze horeca są jednak odmienne w różnych częściach świata. Największy udział ma w nich Azja – 37%, Ameryka Północna - która zdawałoby się przoduje – jest jednak na drugim miejscu – 28%. Europa Wschodnia odnotowuje tylko dwuprocentowy udział. Jak twierdzi Marek Robacha: przewiduje się, że globalnie wzrost wydatków na jedzenie out of home wzrośnie do 2010 roku 25-33%. Największy przyrost procentowy dotyczy Europy Wschodniej, ale z poziomu bliskiego 0. Tu jest więc gigantyczny potencjał, który czyni nasz region bardzo atrakcyjnym.
Statystycznie około 50% światowego biznesu gastronomicznego to sieci, drugie tyle natomiast to niezależne, mniejsze lokalne sieci i oddzielne lokale. Przewidywania głoszą też, że rozwój międzynarodowych sieci będzie dwa razy szybszy niż innych obiektów. Potwierdzają to przykłady firm takich jak: Mark & Spencer, Subway, KFC czy hotelu Hayat. Ich przedstawiciele opowiadali podczas konferencji o dynamice rozwoju sieci, w których pracują.
"Szybciej" musi też znaczyć "lepiej"
Poza coraz szybszą obsługą i lepszą jakością serwowanych dań, klienci zwracają uwagę na większy ich wybór. Nowe tendencje określa się mianem: G&G – grab and go, C2G – coffee to go oraz HF2G – hot food to go.
 |
Zmiany, widoczne na wykresie, są ściśle związane z rozwojem nowego trendu - convenience shops/stores |
Jest oczywiste, że celebrowanie posiłków w restauracjach (np. podczas spotkań biznesowych czy też imprez okolicznościowych) nie zaniknie. W takich wypadkach goście rezerwują sobie nawet kilka godzin by ucztować i cieszyć się wspólnym jedzeniem. Nie zwracają wówczas większej uwagi na to czy pierś z kurczaka, która zamówili zostanie im podana po 5 czy też po 15 minutach oczekiwania. Aspekt czasowy schodzi w tym wypadku na dalszy plan, niezmiennie jednak liczy się jakość potrawy i jakość obsługi.
Inaczej jest jednak w przypadku przerwy na lunch. Tu lokale typu convenience mają za zadanie znacząco podnieść jakość i skrócić czas oczekiwania na zamówiony produkt. Marek Robacha prorokuje, że już niedługo również i w Polsce (bo takie trendy obserwuje się na Zachodzie Europy i innych kontynentach), mało kto, mając do wyboru przygotowanie sobie kanapki do pracy w domu, albo jej zakupienie np. na ciepło w zestawie razem z kawą gdzieś nieopodal miejsca pracy, zdecyduje się na to pierwsze rozwiązanie. Mało kto też będzie chciał na taki zestaw czekać dłużej niż dwie minuty.
Automatyzacja górą
Spełnienie takich oczekiwań mogą zapewnić urządzenia nowej generacji, które połączą w sobie prostotę obsługi i ekonomikę eksploatacji – cechy tak ważne dla właścicieli obiektu gastronomicznego. Obsługa pieca konwekcyjno-parowego, a nawet już samo jego podłączenie do zasilania wodnego i odpływu, mogą sprawić trudność personelowi (zwłaszcza jeśli są to osoby, które dopiero co skończyły szkołę gastronomiczną i nie miały styczności z profesjonalnym sprzętem). Poza tym zakup takiego sprzętu oraz jego użytkowanie może łączyć się z niemałymi kosztami, których ponoszenie, zwłaszcza w wypadku mniejszych lokali, jest nieuzasadnione.
Marek Robacha: Stopniowo, bardzo wolno ale jednak, obok restauracji serwujących kuchnię tradycyjną, które obecnie zdecydowanie dominują (slow cooking, używanie typowych patelni, bemarów, frytownic, piecy konwekcyjno-parowych jako podstawowego wyposażenia), pojawiają się nowe obiekty, metody i sprzęty. W obiektach typu convenience shops wartości nabiorą urządzenia, które zapewniają przyspieszenie procesu przygotowywania potraw. Liczyć będą się również urządzenia heavy duty - gotowe do bezawaryjnej intensywnej eksploatacji 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu oraz o tzw. niskich kosztach eksploatacji (serwis, ludzie, energia).
Dla właścicieli convenience shops to same dobre wiadomości – nie dość bowiem, że dzięki zastosowaniu urządzeń nowej technologii skrócą czas oczekiwania na zamówione przez klientów dania, to również zwiększą ilość obsługiwanych zamówień, bez ponoszenia dodatkowych kosztów zatrudniania kolejnych pracowników.
Opracowała Joanna Załęska - Gastrona.pl
Publikowanie, modyfikowanie i kopiowanie zawartości strony lub jej części bez zgody właściciela portalu jest zabronione.