Choć zapisał się trwale w legendzie przedwojennej Warszawy, to lokalowi udziela imienia po raz pierwszy,
i to w miejscu bez wątpienia dla siebie zaszczytnym - nieopodal pomnika Józefa Piłsudskiego, z którym związał całe swoje życie i służbę.
Wieniawa, ułan, szwoleżer, osobiście prowadzący defilady i uroczystości wojskowe na Placu Piłsudskiego, ponadto człowiek o legendarnej fantazji, poczuciu humoru, słynny smakosz i arbiter elegantiarum życia towarzyskiego przedwojennej stolicy, jest symbolem najlepszych tradycji i zwyczajów. Z fascynacji jego postacią, a także z pasji szperania w kulinarnej historii i konfrontowania jej ze współczesnymi gustami zrodziła się formuła polskiej kuchni oficerskiej.
Lata dwudzieste i trzydzieste cechowała ogromna energia życia codziennego - bale, bankiety, przyjęcia, rauty. Galowe, oficerskie mundury widywano tam równie często jak fraki, garnitury i smokingi. Chętnie świętowano także we własnym gronie, podczas imprez pułkowych czy garnizonowych. Ówcześni restauratorzy, chcąc zaspokoić upodobania gastronomiczne wojskowej elity II Rzeczpospolitej, stworzyli kuchnię efektowną i bogatą, opartą na podstawach kuchni polskiej, nie stroniąc przy tym od wpływów
z niedawnych zaborów i tendencji europejskich.
Smaki tamtej Warszawy można odkrywać „U Wieniawy” – w nowym stołecznym lokalu przy Placu
Piłsudskiego 9. Tutaj słychać muzykę z tamtych lat w wykonaniu m.in. Hanki Ordonówny, Eugeniusza Bodo, Jana Kiepury, Mieczysława Fogga i Zuli Pogorzelskiej. Tu wśród kulinarnych propozycji znajdziemy zarówno wykwintne dania „z forsowanych wód” i „zajętych lądów”, jak i zimną czy gorącą „zagrychę” do wyboru, zupy z „bogatego kotła” i wreszcie wyśmienite słodycze w postaci kisieli, białkowych pianek czy leniwych klusek. Do tego szeroki wybór mocnych (a jakże!) nalewek czy jeszcze szersza lista destylatów polskich. Wszak „jeśliś ułan to pobudka, baczność, spocznij, duża wódka!”